pomocy!
"Phew for a minute there
I lost myself"
-Radiohead
________________
Niech ktoś mnie stąd zabierze!
ja mam już dość...
wszystkich wokół i.. siebie!!!
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
28 | 29 | 30 | 31 | 01 | 02 | 03 |
04 | 05 | 06 | 07 | 08 | 09 | 10 |
11 | 12 | 13 | 14 | 15 | 16 | 17 |
18 | 19 | 20 | 21 | 22 | 23 | 24 |
25 | 26 | 27 | 28 | 29 | 30 | 01 |
"Phew for a minute there
I lost myself"
-Radiohead
________________
Niech ktoś mnie stąd zabierze!
ja mam już dość...
wszystkich wokół i.. siebie!!!
Miałam ambitne plany. Anglia. Potem Niemcy... i wychodzi na to, że zostanę w Polsce. Zbyt mało we mnie uporu i zawziętości. I co roku powtarzam sobie to samo: za rok zacznę szukać wcześniej, za rok na pewno się uda... I jakoś się nie udaję.
Koniec sesji. Szkoda jednak, że profesor od fizyki lubi tylko siebie a pani mgr inż. od zoologii nie mogła wyznaczyć progu zaliczenia od 22 punktów -a nie 23... -_-‘ ...Ale jest już dobrze. Dwa dni przepłakane i wszystko znowu jest w porządku. Do września jakoś dam radę... ekhm... to znaczy -na pewno dam radę. Z resztą po co się oszukiwać, wcale nie zamierzałam studiować OŚ. Geografia była moim odwiecznym celem... Jednak w trakcie trwania 1 roku dochodziłam do różnych wniosków. Chociażby odkryłam fakt, że w naukach przyrodniczych i ścisłych nie potrafię odnaleźć siebie... Zaczęłam myśleć o socjologii... wcześniej była germanistyka. Bądź co bądź na jednym kierunku nie zamierzam skończyć swojej edukacji. Bynajmniej takie mam plany. Ambitne plany. Może tym razem na planach się nie skończy?
Niekiedy potrafię zaplanować każdy szczegół określonej sytuacji...Danego spotkania... Ważnego dnia. Zazwyczaj gdy przychodzi co do czego -nic z tego nie wychodzi. Eh, czasem mam chęć sobą potrząsnąć. "Weź się w garść dziewczyno, nikt za Ciebie decyzji podejmować nie będzie! Rusz głową! Życie Cię niczego nie nauczyło? Przestań zgrywać ofiarę. Jeśli zaraz się nie uspokoisz to dostaniesz po głowie!!!"
Jednak ostatnio brakuje mi kogoś od kogo mogłabym usłyszeć: "Nie martw się. Choć tutaj do mnie i przytul się. Wszystko będzie dobrze. Głowa do góry. Jestem z Tobą... Kocham Cię...." :(
Czekam.
I tęsknie za tym pierdołą
Od jakiegoś czasu znowu MOIM pierdołą..
Bo ja męczę i wymagam! jestem zła i natrętna. Brrr straszne!
Ale teraz na poważnie i bez ironii... : Ciężko jest usłyszeć od człowieka, którego się kocha, słowa, które potrafią zaboleć. Hmm... wydaje mi się, że źle to ujęłam – chodzi mi o to, że ciężko owe słowa przetrawić....
Moje życie jak zwykle bez składu i żadnego ładu. Od pewnego czasu irytuje mnie to coraz bardziej... i nurtuje. Czasem zastanawiam się po co Bóg stawia na naszej drodze ludzi, którzy nie potrafią odwzajemnić uczuć. Po co stawiać naprzeciw siebie dwóch takich, którzy nie potrafią siebie zrozumieć... No po co? Po to by życie bardziej i intensywniej bolało niż dotychczas?
Już dawno przestałam wierzyć w osobę, która gdzieś tam daleko żyje sobie i jest nam przeznaczona. Teraz gdy jestem w sieci nienormalnych uczuć przestałam wierzyć w cokolwiek. Nawet w całkiem racjonalne uczucia.
Sama nie wiem czy mam mieć nadzieję. Chciałabym... Jednak siedząc ciemnym w kącie pokoju dalej wierzę, że ktoś otworzy oczy... (a i ja przestanę wątpić) Z drugiej strony moje wątpliwości są takie męczące, że z chęcią wyjechałbym stąd jak najdalej... (czysty egoizm, uciekać od problemów... ech)
W chwilach smutku zawsze marzyłam o śmierci albo o nagłym zniknięciu... a w mojej obecnej sytuacji chciałabym się po prostu ulotnić. Gdzieś daleko... By CI CO POWINNI - ZATĘSKNILI... a Ci co nigdy niekochali zrozumieli, że faktycznie ktoś kochał NAPRAWDE
Wiem, że może to wszystko wydawać się mało logiczne i wcale nie proste. Jednak w mojej głowie panuje wszechobecny mętlik... a na stronę zagląda pewnie niejedna powiązana osoba, dlatego też o niczym nie mogę pisać wprost... W sumie to już się do tego przyzwyczaiłam.
Z resztą nawet jakbym zniknęła to i tak byście nie zauważyli różnicy, jeśli wpisy na blogu ukazywały by się nadal a mnie by już nie było.
Jestem taka niejednoznaczna. Sama nie potrafię siebie zrozumieć.
Wydaje mi się, że miłości dla takich ludzi jak ja - nie ma. Bo jeśli coś jest niejednoznaczne i niepewne -to niemoże być realne... Po prostu nie ma prawa istnienia! I koniec.
Ostatnie dni sesji... ostatnie spojrzenia na tych, których mogę już nigdy nie zobaczyć. Jednak nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Może to i dobrze.
Szkoda tylko, że zawaliłam egzamin z zoologii. -1 punkt do zaliczenia. Marny ze mnie szpicel. Ściągać już nie potrafię. Może się starzeję? ;) :P
A teraz tak na pozytywne zakończenie:
Kocham Was... i dobrze, że jesteście. (Wy wirtualni :) Nigdy się nie zmieniajcie i zawsze bez względu na okoliczności bądźcie sobą. Bez względu czy to zimny monitor, czy też zwykła kartka papieru.
Bądźcie sobą
Zawsze.
"przedostała się w parszywy czas
przez ulice zakażone bezradnością dni
przez korytarz betonowych spraw
pewność że my
mimo wszystkich nieprzespanych nocy
mimo prawdy porzuconej na rozstajach dróg
potrafimy w rzeczywisty sposób
znaleźć się już.....
..dobre niebo kiedy wszyscy śpią
pochlipuje modlitwami niestrudzonych ust
tylko błagam nie załamuj rąk
chroni nas Bóg"
Nijako. Jakbym bez przerwy budziła się w nijakie poniedziałki nijakich tygodni. Może w końcu nastanie zbawienny wtorek...
Zostałam sama.
Po roku, 5 miesiącach i 31 dniach.
Po wielu chwilach smutku, które i tak nie potrafiły przebić tych wszystkich chwil radości.
Powiedział, że to koniec.
Płaczę.
Nie widze sensu już w niczym.