re
I po studniówce...
bez obwijania... -nie było 'zaciekawie' -muzyka tragiczna, atmosfera -jak wykrochmalona koszula dla niedobrego męża...
Jejjjj! Siedzę przed otwartym notatnikiem już pięć minut i nie wiem co mam dalej napisać.
Studniówka przeleciała z zawrotną szybkością (co nawet się cieszę, że tak szybko) a wraz z nią rozpoczęły się ferie... za równo cztery godziny wsiadam do pociągu (na szczęście nie 'byle jakiego') i ruszam do Wrocławia... ach ^^ już się stęskniłam za tym miastem... moim przyszłym Domem.
Ponownie otwieram książkę na rozdziale uczucia.
Ponownie czytam wszystko raz jeszcze.
To wszystko wydaje się takie dziwne... jakbym czytała wszystko po raz pierwszy...
O co chodzi?!
Chyba znowu muszę się na nowo uczyć podstawowych pojęć...
Chyba znowu musze przypominać sobie... wszystko od nowa.