The stars, the moon, they have all been blown...
Z każdym dniem jesteś coraz dalej.
Już nie 8 tysiecy km, lecz 8 miliardów lat świetlnych dzieli nas...
Nie ma powrotu.
Czasem się zastanawiam po co w ogóle w naszym życiu ktoś się pojawia... Tutaj od razu nasuwa się myśl, że przecież nowe doświadczenia, wspomnienia, do których potem miło się wraca... Ale ja już tak nie chcę. Wolę żyć w swoim hermetycznie poukładanym świecie, niż co jakiś czas przeżywać kolejny upadek. Upadek, który wcale nie buduje... z którego może i nie jest tak trudno się podnieść, ale powodujący, że tracę wiarę w drugiego człowieka.
On wybrał karierę.
Ja po raz kolejny wybieram Boga. Hipokrytka, która nie ma do kogo pójść, więc biegnie w ramiona Tego, który zawsze wysłucha.. pocieszy...
Wierzę w to, że to był ostatni raz kiedy upadam... mam nadzieję, że spowiedź, na którą przygotowywuję się od miesiąca będzie ostatnią, której muszę się obawiać. Ostatnia, w której padną pewne ciążące słowa...