Niewiadomoco
Bo ja męczę i wymagam! jestem zła i natrętna. Brrr straszne!
Ale teraz na poważnie i bez ironii... : Ciężko jest usłyszeć od człowieka, którego się kocha, słowa, które potrafią zaboleć. Hmm... wydaje mi się, że źle to ujęłam – chodzi mi o to, że ciężko owe słowa przetrawić....
Moje życie jak zwykle bez składu i żadnego ładu. Od pewnego czasu irytuje mnie to coraz bardziej... i nurtuje. Czasem zastanawiam się po co Bóg stawia na naszej drodze ludzi, którzy nie potrafią odwzajemnić uczuć. Po co stawiać naprzeciw siebie dwóch takich, którzy nie potrafią siebie zrozumieć... No po co? Po to by życie bardziej i intensywniej bolało niż dotychczas?
Już dawno przestałam wierzyć w osobę, która gdzieś tam daleko żyje sobie i jest nam przeznaczona. Teraz gdy jestem w sieci nienormalnych uczuć przestałam wierzyć w cokolwiek. Nawet w całkiem racjonalne uczucia.
Sama nie wiem czy mam mieć nadzieję. Chciałabym... Jednak siedząc ciemnym w kącie pokoju dalej wierzę, że ktoś otworzy oczy... (a i ja przestanę wątpić) Z drugiej strony moje wątpliwości są takie męczące, że z chęcią wyjechałbym stąd jak najdalej... (czysty egoizm, uciekać od problemów... ech)
W chwilach smutku zawsze marzyłam o śmierci albo o nagłym zniknięciu... a w mojej obecnej sytuacji chciałabym się po prostu ulotnić. Gdzieś daleko... By CI CO POWINNI - ZATĘSKNILI... a Ci co nigdy niekochali zrozumieli, że faktycznie ktoś kochał NAPRAWDE
Wiem, że może to wszystko wydawać się mało logiczne i wcale nie proste. Jednak w mojej głowie panuje wszechobecny mętlik... a na stronę zagląda pewnie niejedna powiązana osoba, dlatego też o niczym nie mogę pisać wprost... W sumie to już się do tego przyzwyczaiłam.
Z resztą nawet jakbym zniknęła to i tak byście nie zauważyli różnicy, jeśli wpisy na blogu ukazywały by się nadal a mnie by już nie było.
Jestem taka niejednoznaczna. Sama nie potrafię siebie zrozumieć.
Wydaje mi się, że miłości dla takich ludzi jak ja - nie ma. Bo jeśli coś jest niejednoznaczne i niepewne -to niemoże być realne... Po prostu nie ma prawa istnienia! I koniec.
Ostatnie dni sesji... ostatnie spojrzenia na tych, których mogę już nigdy nie zobaczyć. Jednak nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Może to i dobrze.
Szkoda tylko, że zawaliłam egzamin z zoologii. -1 punkt do zaliczenia. Marny ze mnie szpicel. Ściągać już nie potrafię. Może się starzeję? ;) :P
A teraz tak na pozytywne zakończenie:
Kocham Was... i dobrze, że jesteście. (Wy wirtualni :) Nigdy się nie zmieniajcie i zawsze bez względu na okoliczności bądźcie sobą. Bez względu czy to zimny monitor, czy też zwykła kartka papieru.
Bądźcie sobą
Zawsze.