story
Dawno, dawno temu była sobie pewna dziewczyna...Była ona istotą pełną wigiru energi i radości, uwielbiała się śmiać i chodzić do szkoły...tam mogła porozmawiać ze swoimi rówieśnikami o dosłowanie wszystkim. Pewniego padździernikowego popołudnia gdy wracała ze szkoły, minęła dwóch wciągniętych rozmową chłopców...Nigdy ich wcześniej nie widziała na swoim osiedlu, wiec pomyślała, że nie są Z TĄD. W ciągu kolejnych dni zauważyła, iż jeden z nich mieszka klatkę obok...i to niebył byle kto. Był to chłopak "metalowiec" sama zaś, była zwykłą nastolatką nieinteresującą sie żadną subkultór lubiącą od całkiem niedawna Avril Lavigne i wiele innych zespołów któlujących na zagranicznych listach przebojów. (...) Na przerwach jakos "przypodkowo" wpadała na niego oblewając sie przy tym szkarłatnym rumieńcem...musiała cos z tym zrobić...trzeba było w jakis sposób dopomóc losowi.............(...) Tuż przed dzwonikiem na przerwę zerknęła do swojego "tajemniczego" notatnika...zadźwięczał dzwonek, tłum z klasy wylał sie na korytaż....wszyscy poszli pod gabinet pod który miała się odbyc następna lekcja, ale nie ona. Dziewczyna mknąła już ku schodom prowadzącym ku górze...nagle zwolniła krok, dyskretnie rozejrzała się ale najwidoczniej nie ujżała tego co ujżeć chciała. Tak mijały kolejne dni......tygodnie.............miesiące.........aż już wiedziała o swoim obiekcie westchnień całkiem sporo...lecz nikt inny nie wiedział kim ON jest...nadeszła wiosna i z nią egzaminy, tam rónież Go zobaczyła i to dodało jej otuchy czuła sie jak na skrzydłach...poszło jej dobrze ...była pewna, iż zawdzięcza to jemu...wiedziała, że to dziwne ale niegdy przez jesień, zime i wiosnę kóra była w pełni nie odwazyła podejść do NIEGO...czuła, że jest do niczego...ale zbliżał się BAL zakończeniowy...to był ostatnia szansa. Ubrała się jak na BAL przystało i pognała ...wiatr chuśtał jej włosami na wszystkie strony...doszła...rozmowa ze poekscytowanymi koleżankami ...iii polonez!!! Wyszedł niezbyt zgrabnie ale juz nie to w chwili obecniej sie liczyło...rozejżała się....i zobaczyła, że nigdzie go nie ma. Uśmiech w jednej sekundzie zniknął z jej twarzy...usiadła i jadła wraz z innymi...po piątej miucie balu, gwałtownie spojrzała na drzwi wejściowe....wchodził ....szedł w kierunku stołów pokrytych przeróżnymi msakołykami...ich stały stały równolegle do siebie...jeden przy drugim. Bal mijał a wszyscy tańczyli, szaleli.....o ONI nic tylko od czasu do czasu zerkali na siebie...
***
"To jest juz koniec, nie ma juz nic jesteśmy wolni, możemy już iśc" tą piosenką zakończono bal...Sala balowa z minuty na minutę opustoszała. Dziewczyna rozejżała sie do okoła, lecz po NIM już nie było śladu, zrezygnowana wróciła do domu. Następnego poranka wyszła dość wcześnie do szkoły, chciała być tam z wszystkimi, z ludźmi których znała 8 lat (...) Przemówienie dyrektora, podziękowania, wpis gospodarzy klas do księgi pamiątkowej oraz rozjeście się do klas. Rozdanie świdectw, wręczenie nagród, kwiatów oraz słowa pożegnalne. (...) Tuz przy wyjściu natknęła się na niego...spuściła głowe by ukryć szkarłatny rumieniec...Tam widziała go po raz ostatni. Pośpiesznie wyszła wraz z innymi ze szkoły, gdzie cześć poszła w swoją stronę a część wybrała się do parku. W końcu nie wyrzymała, po jej policzkach popłynęły łzy. Jej klasa miała zawsze najgorszą opinię, zawsze byli krytykowani...ale mimio wszystko lubiła ich. Każdy z klasy wniósł do jej życia coś pozytywnego(...) Dziewczyna wróciła do domu, pokazała świdectwo matce...liczyła na słowa uznania, lecz ich nie usłyszała, usłyszała zato surową krytykę...Jej mamie nie wystarczył czerwno- biały pasek oraz dobre oceny. (...) ....O widzę tu jestem a ty?! Jesteś? Który masz numer?! Ona również była na liście. Zastanawiała się gdzie On mógł pujśc do szkoły gdzie się dostał....lecz nie miała skąd czerpać tych informacji. Poszła wraz z innymi do następnej szkoły, lecz tam była na liscie rezwerwowej- tak naprawde wcale nie chciała iść do tej szkoły. Nawet jakby On do niej chodził...czy to ma jakis sens?! Tylko przez te 10 miesięcy cierpiała. Odebrała swoje dokumenty i wróciła do domu. Były już wakacje...dla jednych czas wypoczynku dla drógich zaś, czas pracy, ciężkiej pracy.(...) Usiadła przed monitorem wpotrując się w niego -co mam robić ?! Nagle zabrzmiał dwonek do drzwi.
-Hej! Czybyś mogła nam pomóc?! przed nia stały dwie koleżanki z bloku. Magda i Marta.
-Pewnie, ale w czym?! Zapytała.
-No bo mamy mały problem, z internetem. Pujdziesz z nami?!
-Dobrze. Postaram sie wam pomóc.
Dowiedziała się, że mają problem z uruchomieniem czata a mianowicie wejściem na nigo. Zainstalowała potrzbne programy i wszystko po chwili działało jak należy.
-Wiesz, może wejdź też na czata?! Spytały koleżanki.
-Jakoś nie lubie tam przesiadywać. Ale ok. raz mogę zrobić wyjątek.
...wp.pl...czat...Login: "avril_2" ... jakoś nie miała ocgoty na rozmowę, nawet to dobrze sie złożyło bo nikt się do niej nie podłączał. Aż do czasu. Było już około godziny 23...podłączył się ktoś o pseudonimie "Asta". Rozmowa ciągnęła się i ciągnęła...na koniec wymienili się numerami gadu- gadu. Było już puźno a ona śledziła w pamięci rozmowę z "Astą" lecz wiedziała, że to będzie znajomośc typu...gadu- gadu albo w najgorszym wypadku znajomość parodniowa. Następneg dnia był tam na gg...z uśmiechem na twarzy ropoczęli rozmowę:
ASTA (3-07-2003 16:14)
cze
AVRIL (3-07-2003 16:14)
cze
AVRIL (3-07-2003 16:14)
:)
ASTA (3-07-2003 16:14)
pamiętasz mnie
AVRIL (3-07-2003 16:14)
no pewnie
......... Mijały dni a Oni wiedzieli już o sobie całkiem sporo...Dziewczyna była szczęśliwa, że spotkała kogos takoego jak on...Lecz nadcheszły dni wyjazdu...on wyjeżdżał na wzchód a ona na południe....zupełnie w innch kierunkach...
***
Usiadła na moście i rozmyślała...rozmyślała co on robi, gdzie jest...tęskniła za nim...Wreszcie nadszedł, upragniony a zarazem niechciany dzień -wyjazd, z jednej strony bardzo tęskniła i chciała z nim porozmawiać, lecz z drugiej...zżyła się z wszystkimi z którymi była 19 dni. Pociąg mknął po szynach, lecz wkońu po długiej i męczącej podróży wysiadła z pociągu. Na peronie nikt na nią nie czekał,wzięła plecak ze stelażem na plecy torbą w rękę i poszła do domu (...)...co jest grane gdzie On jest, czy te 2 tygodnie aż tak wiele zmieniły? Może już mnie nie chce znać. Lecz wkrótce dostała odpowiedzi na te pytania -wyjechał na woodstock, chciała być tam razem z nim lecz to było niemożliwe.... wreszcie wrócił...dziewczyna czuła że szczęście do niej powraca. Nadszedł dzień pierwszego spotkania, lecz ona obawiała się -tylko czego? Wciąż powtarzała sobie w głowie to pytanie....Wjechała do parku, ktoś ją wyminął - widziała, że to był On, uśmiechnęli się do siebie i usiedli na ławce. Rozmawiali, rozmawiali ...rozmawiali, w końcu wsiadli na rowery i odjechali....przejeżdzali obok jej osiedla ...ii ...bum .tylnie koło -przedziurawione...po tym wydażeniu rozeszli się, do swoich domów...(CDN)