:-/
A już najlepiej jakbym była na zawołanie!
Dlaczego by nie?
Kiedy moje uczucia były istotne? Chyba na początku poprzedniej epoki kiedy zasypywał mnie krwistymi różami
...a teraz wymowne "pocałuj się w dupę hipokrytko"
Co to człowiek nie zrobi ażeby drugiego do siebie przekonać...
Ah! i Udało Mu się! Tylko nie wiem jaki był w tym cel.
Boli mnie tylko to, że taka słaba jestem.
Nie potrafię się złościć dłużej niż jeden dzień a czasem w ogóle potrafię przeprosić. Nie! Nie żartuję! Przepraszam i już jestem grzeczna jakbym to ja zawiniła....
Bo ja jestem złaaaa!!! Egoistyczna hipokrytka i w dodatku ograniczam! (Pewnie niedługo się udusi! [i dobrze, przynajmniej ja odetchnę])
Zabiła bym... aż mnie 'nosi'...
...Ale nie mogę. Bo chyba kocham.
Czy przytulenie kogoś i powiedzenie od czasu do czasu czegoś miłego wymaga aż takiego poświęcenia? Do cholery!!! Niech ktoś mi odpowie! Wymaga czy nie?
Już mam dość. Na usta cisną mi się same wulgaryzmy. Niestety sama do siebie klnąć nie będę... bez sensu! Wyładowanie się na kimś innym by mi przynajmniej ulżyło - a tak - nic nie mogę zrobić, tylko się wściekać.
Aha! Wyobraźcie sobie!!! Kupił mi pluszowego misia i myśli, że już nie będzie musiał się przytulać....
Kończę to pisanie, bo tylko coraz to bardziej wzbiera we mnie złość jak woda w rzece latem 1997 na południu kraju!!!
A ja niczym mała bezbronna dziewczynka, piszę anonimowy list, ażeby ktoś mi pomógł! Ażeby ktoś powiedział co zrobić trzeba, gdy ta druga osoba, którą się kocha zadziera zbyt wysoko nosa... Więc proszę....