Krew na śniegu
Z natury była osobą wesołą, pełną energii, lecz do czasu -poszła do liceum. Tam jej życie uległo przemianie...
Puźno w nocy wyszła z domu, przed jej oczyma rozciągał się przepiękny obraz. Śnieg robił swoje -dziewczyna bardzo go lubiła. Szła, szła szła... marzyła, rozmyślała, zastanawiała się. Życie było dla niej wyjątkowo okrutne, lecz nie protestowała. Najwidoczniej taki los był dla niej pisany.
Co mogła robić w taki piękny wieczór? Niemiecki z resztą był już wykuty na blachę...
***
Usłyszała szepty... nim zdążyła się odwrócić poczuła , że ktoś żucił ją śnieżką. Powoli odwróciła się -zobaczyła dość liczną grupę chłopców. Nie przestraszyła się, odpowiedziała coś (całkiem niegrzecznie) i poszła dalej. Lecz to nie był koniec, usłyszała bardzo niemiłe komentarze pod jej adresem. Starała się nie zwracać na nie uwagi... dalej szła przed siebie. Myślała, że się odczepili... myliła się, znowu dostała śnieżką. Tym razem bolało. Jeszcze raz, następny... czóła ból. Nie dostyć, że śniezka żucona bardzo mocno, to jeszcze był ukryty w niej kamień. Grupa "podwórkowców" (bo jak nazwać tych co nie mają co robić i steczą pod klatkami) zaczęła iść za nią... nie uciekała, nie broniła się. Oni po prostu podeszli do niej, żucili ją na chodnik i zaczeli kopać, bić, wszędzie, po całym ciele - twarzy, nogach, brzuchu... Dziewczyna nosiła okulary, teraz już nie -szkło które było już potuczone wbiło się jej w policzek. Omało nie rozcięła powieki. Ból był nie do zniesienia. Krwawiła.
ONI oddalali się, zastawiając ją leżącą, pobitą. Najgorszy był widok krwi na śniegu...