wolność.. nie jestem pewna czy w dosłownym...
Niby jest ok. Matura zdana. Z niemieckiego ustnego jestem dumna.. z polskiego mniej. (Dyrektorka na sam koniec okazała się wredną jędzą... a przez trzy lata wydawało by się, że potrafi zrobić wszystko dla dobra swoich uczniów)
Nie jest mi dobrze. Nie czułabym się nieswojo tam, gdzie zazwyczaj było mi dobrze... wszystko ma jakieś wytłumaczenie. Tyle, że ja żadnego racjonalnego odnaleźć nie mogę.
Wakacje. Tak mi się ich chciało... jak nic z tego nie wyjdzie... to.... nie mam pojęcia.
Oszaleję chyba tutaj.
Nie cierpię dzieci. Jednak dla dobra sprawy poświęcę się i wyjadę jako au-pair. W Końcu wszystko jest dla ludzi.
Kurcze po co ja piszę to wszystko... jakbym sama siebie chciała upewnić w tym co myślę.. w tym co robię.... ja już niczego nie jestem pewna... a już tym bardziej uczuć.
Moja indywidualna teoria samotności z przeszłości, okazuję się być chyba tą prawdziwą... tą korzystną dla mnie.
Nie wiem.
Jednak to, że jestem samolubna i egoistyczna –wiem. Nikt mnie nie musi uświadamiać.
Może tu tkwi problem... (?)
Geografia jednak będzie moja.
Lecz nie na Uniwersytecie Wrocławskim.. a szkoda.
Bo kto by pomyślał, że np. w jednym mieście od razu można KORZYSTNIEJ zrobić sobie magisterkę... ! Ale dla niektórych jednak to nie jest korzystne.
No i cóż. Pozostaje mi się dostać tam gdzie wydaje mi się, że mam szansę.
....zostanę geografem.. i wyjadę stąd.
Jak Boga kocham i miłuję! Obiecuję: Wyjadę stąd...