no i zaczęło się...
No i zaczęło się.........dzisiaj, na okienku pojechałm z 2-ma qumpelami z klasy do naszej byłej szkółki...ojejqu jak cudnie było!!! Odwiedziłyśmy panią od matmy, chemi i pana od w-f-u (trener qumpeli) normlanie tak cudownie sie z nimi rozmawiało jak nigdy...tak poszwędałysmy sie po szkole...(akurat była lekcja). No wg. naszych obliczeń dzwonek miał być za 25 minut, więc musiałysmy kończyc nasza wyprawę....ale tak się złożyło, że żaden autobus nie jechał, to się troszkę przeszłyśmy...a potem się złożyło (^_^), że tramwaj będzie za 10 minut....to nam szczeny opadły....czekamy czekamy...i jedziemy...ale już było po dzwonku na lekcję...doszłyśmy już pod gabinet...już mam zamiar chwicić za klamkę ...lecz zwątpiłyśmy, co powiedzieć...wszyscy się na nas będą gapić...i takim oto sposobem poszłyśmy spowrotem na przystanek i pojechałysmy do domu...nie żałuje tego , (jeszcze 28 godzin nieobecności i wylatuje ze szkoły)...ale warto było pojechać do szkoły do której chodziłam 9 lat...cieszę sie bardzo...a teraz muszę pomyśleć co powiedzeć wychowawczyni (jest sssstrasznie surowa) a co najgorsze mamie...