..ćpun?!
Tyle razy zastanawiałam, po co żyć i doszłam do wniosku że jest po co. Za każdym razem jak czytam ksiązkę typu "My dzieci z dworca Zoo" to tak strasznie pragnę by ktos do mnie podszedł i zaproponował mi to...chciałabym....tylko raz...lecz z doświadczeń innych wiem, że na jednym razie się nie kończy. Dziwne to jest, ten cały proces "brania" z jednej strony podoba mi się co z człowiekiem sie dzieję...przykładowo po zażyciu jak jest mu dobrze...lecz z drugiej strony...każdy wie co jest potem - wygląd, wynieszczenie organizmu, psycha...lepiej nie mówić, lecz jednek wiele z nas wiedząc jakie sa skudki narkotyków sięga po nie. Dziś rozmawiałam z qmpelą...w razie czego mam już towar załatwiony. Fajnie, tak szczeże to towar zanjduje sie blisko mnie...chodźby głupi -budapren...durny klej, lecz rodzice w życiu nie zorietują się dlaczego ten klej tak szybko ubywa. MAM CHĘĆ!!!!!!!!!!!!!! Lecz nie na to .. yyyy...już siły nie mam (może to co wzięłam/ wezmę nie do końca wpłynęło/wpłynie na mnie tak jak wpłynąć powinno...no fakt, trzeba byc doświadczonym...z jednej strony się cieszę, że nie jestem tą "doświadczoną" bo jakby tak było to już bym była na dnie...)
Dodaj komentarz