Bo teraz już nie ma łez. Teraz jest tylko...
Czy możliwe jest, że Bóg może usiąść obok Ciebie kiedy najmniej się Go spodziewasz?
Czy możliwe jest, że On może przyjść Cię nie tyle pocieszyć -ale uwolnić. Uwolnić od zniewalających grzechów, które minuta po minucie, chwila po chwili rujnują Twoje życie...
Dzisaj Tatuś zrozbił coś dla mnie fantastycznego...
...wczoraj białe, okropne, kłębiaste chmury pokrywały całe niebo (nie lubię ich, gdyż wieczorami nie widać Gwiazd oraz Księżyca) ...a dzisaj wiatr rozwiał potworne straszydła i pierwszy raz od kilkunastu dni wyjrzało Słońce.
To było Słońce nadziei, wiary, radości...
Tak samo było u mnie.
Chmury -to grzech...
Wiatr -to Bóg...
Słońce -to radość
... i wszystko jasne.
Moje niebo jest teraz klinicznie czyste.
Nawet mała chmureczka nie może pojawić się na moim 'małym' niebie... bo jestem zbyt szczęśliwa.
A jednak czasem ludzie pomagają.
Jednak czasem dzięki drugiemu człowiekowi stawiamy ten jeden decydujący krok ku niebu. Również teraz już wiem, że nie możemy żucać na barki bliźniego całego swojego problemu. Musimy się sami z nim zmierzyć. Zmierzyć i z nim walczyć.
(To były cudowne 3 dni rekolekcji...)
Jutro konkurs recytatorski.
Może mi się uda? Tyle we mnie nadziei i wiary w siebie jak nigdy dotąd...
NOC SAMOBÓJCZA
Ta noc bez pożegnania, noc bez gwiazd, noc bez ruchu,
Długo mi wiatr histeryczny tłumaczył epilog najprostszy,
aż oto śmierć dzisiejszą ciężko bijąc ukłuł.
Jestem bezradny jak motyl, motyl nabity na ostrze.
Rzeka: przez okno widać, stanęła i czeka.
Przez okno widać miasta nasunięty witraż.
Na wierszach ślady krwi. Nie przeczytasz
przeżytych epopei. Nie zobaczysz ani jednego człowieka.
Odpływam nocą najstraszniejszą, a dokąd -
- już wszystko jedno, oczy zamkną odwroty w życie jak drzwi,
ręce jak drewno, ręce jak drewno, ręce jak drewno.
Już spod nóg stoczył się świat
wąskim strumykiem krwi
i tylko czarne szkielety mebli płynąc ode mnie wokoło stoją
a jutro rano jak dziś:
przyjdą na okno małe wróble
i nie spłoszone obejrzą śmierć zastygłą w moim pokoju.
Krzysztof Kamil Baczyński
Wiersz -dołujący... smutny... nierealny?!
Może sobie poradzę? Kto wie?
Nadzieja :)
***
16 grudnia
Jeeeestem głupia! Tak strasznie głupia! Jak mogłam mieć aż tyle nadziei w marzenie, które praktycznie było nie do spełnienia!? ...czasem nie jest tak jak sobie zaplanowaliśmy. Czasem KTOŚ krzyżuje nasze plany...
Wiadomo chodzi o konkurs... :(
Dodaj komentarz